Superwizja jako niezbędny element profesjonalizmu w coachingu oraz w innych zawodach edukacyjnych
Autor: Maciej Bennewicz / Bennewicz – Instytut Kognitywistyki
Założenia wstępne
Superwizja powinna rozwijać zawodowych coachów, mentorów i tutorów[1] (edukatorów zawodowych) w trzech obszarach: systemowym, etycznym i rozwojowym. Czwarty czynnik, który zostanie omówiony obszerniej, to czynnik psychologiczny.
Obszar systemowy
Pierwszy z nich – systemowy, oznacza wzmacnianie zasobów edukatora w związku z modelem teoretycznym i praktycznym, w którym dany profesjonalista był kształcony. Systemowość zachęca edukatora do stałego rozwoju zarówno w odniesieniu do zmian danej metody w oparciu o modele teoretyczne i naukowe oraz wykorzystanie praktycznych wniosków dotyczących stosowanego systemu. Odnosi się to również do zmian i modyfikacji narzędzi opracowanych przez daną metodę, podejście lub szkołę edukacyjną (technik, ćwiczeń, zadań itp.). Oczywiście edukator może, lecz nie musi, uczestniczyć w programach teoretycznych lub badawczych związanych z danym modelem (metodą lub szkołą), zgodnie z którym uprawia swój zawód, jednak jego obowiązkiem (dowodem profesjonalizmu) jest śledzenie obszarów rozwojowych danej metody. Funkcję tę spełnia superwizja. Superwizor zatem może rekomendować swojemu superwizantowi odpowiednie szkolenia, literaturę lub inne formy rozwoju w obrębie stosowanej metody. W ten sposób zachęca edukatora do należytej dbałości w stosowaniu metody (modelu), którego jest reprezentantem. Dobrze jeśli superwizor i superwizant znają lub reprezentują to samo podejście. Twórcze i rozwijające jest również korzystanie z doświadczenia superwizorów wykształconych w innej niż edukator metodzie. Daje to możliwość porównywania, czerpania inspiracji oraz odniesienia do innych koncepcji – słowem wspiera rozwój i wszechstronność edukatora.
Dzisiejsze nauki o człowieku dokonują radykalnych odkryć w zakresie motywacji, lecz również w obszarze skuteczności zasad edukacyjnych, tym samym poprzestawanie na raz przestudiowanej wiedzy przez edukatora grozi nie tylko brakiem skuteczności, lecz również generowaniem błędów, które w świetle nowych ustaleń naukowo-badawczych zostają usuwane ze starszych modeli i podejść. Tym samym współczesna edukacja rozwojowa działa jak programy komputerowe, które są nieustannie udoskonalane, a ich starsze wersje odchodzą do lamusa. Przykładowo, klasyczne już w psychologii i psychoterapii podejście psychodynamiczne (klasyczna psychoanaliza, freudyzm) zyskały wiele nowych form i modeli: terapia lacanowska, analityczna psychoterapia grupowa czy Intensywna krótkoterminowa psychoterapia dynamiczna[2]
Obszar etyki
Drugim elementem jest stałe monitorowanie etyki zawodowej zarówno w obszarach rozwoju osobistego superwizanta, jak w przypadku konkretnych dylematów związanych z prowadzeniem sesji indywidualnych i grupowych. Pierwszy z obszarów w tej kategorii dotyczy, niestety częstego w Polsce, naruszania dobrych praktyk biznesowych, własności intelektualnej, a nawet cytowania autorów oraz ich narzędzi bez podania źródeł oraz bez ich zgody. Niedobrą praktyką stało się nie tylko przypisywanie sobie cudzych osiągnieć, ale również niedbałość o cytowanie źródeł danych koncepcji lub narzędzi lecz również kradzież intelektualna całych programów, metod a nawet modeli edukacyjnych. W tym rozumieniu zadaniem superwizora jest swoiste stanie na straży etycznej postawy superwizanta. Superwizor powinien informować oraz przestrzegać edukatora przed świadomymi i nieświadomymi naruszeniami, które w efekcie mogą nadszarpnąć jego dobre imię, a także rzetelność reprezentowanej przez niego instytucji, a nawet metody.
Drugi z obszarów etyki zajmuje się rozstrzyganiem dylematów natury moralnej, w odniesieniu do wartości w konkretnych przypadkach. Edukatora wyszkolonego w danej metodzie (jeśli jest to ugruntowany, uznany system) obowiązują zasady etyki danej metody[3]. Stanowią one rodzaj mapy zasad, które regulują większość sytuacji problemowych w obrębie etyki. Ważnym elementem jest również pomoc superwizora w budowaniu mostów pomiędzy wartościami osobistymi edukatora, jego klientów, prezentowanej metody edukacyjnej (coaching, mentoring lub inne), a także oczekiwaniami organizacji zlecających dane oddziaływanie. Z mego doświadczenia wynika, że znacząca większość pracy superwizyjnej dotyczy właśnie ostatniego obszaru. W sytuacjach skrajnie kryzysowych zadaniem superwizora jest rekomendowanie odstąpienia od kontraktu przez edukatora, jeśli dalsza praca mogłaby naruszać którykolwiek z kodeksów wartości (osobisty edukatora, klienta, metody lub organizacji zlecającej). Zadaniem superwizji jest budowanie mostów pomiędzy tymi czterema grupami (podmiotami) uczestniczącymi w każdym procesie edukacyjnym. W przypadku life coachingu odpowiednikiem podmiotu zlecającego jest często rodzina lub inna grupa odniesienia, w której uczestniczy lub do której odnosi się klient.
Obszar rozwoju osobistego
Trzecim elementem zainteresowań superwizji jest rozwój osobisty edukatora. Chodzi tu o coś więcej niż tylko rozwój poznaczy (nowa wiedza), czy też -intelektualny (inteligencja i sprawność poznawcza) ani nawet o to, czy edukator czyta książki, śledzi nowe badania dotyczące odkryć w naukach humanistycznych, czy rozwija narzędzia. Uznaję ten rodzaj rozwoju za oczywisty w utrzymaniu profesjonalnych kompetencji. Osobiście zdarza mi się, jako wieloletniemu nauczycielowi zawodów rozwojowych, napotykać studentów, a nawet praktykujących edukatorów, którzy nie czytają książek i nie uczestniczą w szkoleniach, warsztatach rozwojowych, nie udoskonalają swego warsztatu. Nie odważyłbym się udzielić takiej osobie rekomendacji, gdyż raz przyswojona wiedza, nawet na dobrym poziomie, nie odpowiada ani współczesnym potrzebom rynku edukacyjnego, ani możliwościom, które daje nam współczesna nauka o człowieku (np. kognitywistyka) ani też nie daje gwarancji dobrej pracy z klientami. Nierozwijający się edukator staje się tautologiczny, może wyjaśniać zjawiska w sposób uproszczony, a nierzadko błędny, może przedstawiać koncepty nieodpowiadające rzeczywistości. Co więcej, może również nieświadomie lub co gorsza świadomie narzucać pewien sposób rozumienia rzeczywistości zgodny z jego osobistymi zapatrywaniami, nawykami, stereotypami (lub brakiem wiedzy), nie zaś moderować proces edukacji w sposób najbardziej odpowiedni dla klienta, odbiorcy procesów edukacyjnych.
Spójna postawa
W obszarze rozwoju osobistego edukatora (superwizanta) chodzi zatem o rozwój postawy, nie tylko o zwiększanie wiedzy czy też doświadczenia. Edukator, który prowadzi np. diet coaching, lecz sam prezentuje nadwagę lub pali tytoń, nie tylko pokazuje klientowi brak osobistej spójności, lecz wprowadza go w szkodliwy dysonans poznawczy. Edukator, który prowadzi sesje, np. mindfullness lub rozwoju duchowości biznesowej, lecz sam prowadzi nieekologiczny tryb życia lub nastawiony wyłącznie na zysk – może nie tylko ów dysonans u klienta pogłębiać, podkopuje on również całą metodę lub nawet szerzej – model edukacyjny i jego wiarygodność. Edukacji nie służy cynizm. Dlatego superwizja stawia wysoko poprzeczkę etyczną także w kwestii rozwoju osobistego. Edukator czy nam się ten pogląd podoba, czy też nie – w oczach klientów zaświadcza osobiście za prezentowane idee. Nie jest jedynie odtwórcą poznanych metod, lecz ich świadomym reprezentantem w życiu klienta. Zadaniem superwizji jest stałe uświadamianie superwizantowi tej zależności, a tym samym zachęcenie do rozwoju własnej postawy w kierunku spójności osobistej z prezentowaną w profesjonalnym kontakcie.
Ponadto, zawody edukacyjne (jak trener biznesowy, coach, tutor, mentor itp.) to zawody zaufania społecznego. W naturalny sposób pokłada się w nich daleko idące nadzieje. Klienci nierzadko decydują się na powierzanie swoich życiowych i biznesowych tajemnic, problemów, traum, obszarów niepokoju, a nawet lęków w ręce edukatorów. Zadaniem edukatora jest w sposób odpowiedni, z korzyścią dla klienta zarządzić procesem edukacji i rozwoju osobistego w sposób dla niego najbardziej odpowiedni, zgodny z jego wartościami. Poprzez uczenie odpowiedzialności i wpływu na własne życie, skierowanie uwagi klienta na obszary, które są w zakresie jego osobistej kontroli. Istotne jest również dbanie o ekologię zmiany. Tym samym zawody edukacyjne stawiają bardzo wysoko poprzeczkę wymagań wobec osób, które pełnią funkcje edukacyjne. Im więcej proponujemy naszym klientom oczekując od nich współdziałania i odpowiedzialności, tym więcej wymagać powinniśmy od siebie. W innym przypadku ryzyko wypalenia zawodowego wzrasta, gdy edukator pełniąc swoją rolę zawodową jest niespójny, realizuje tylko cele ekonomiczne lub gotów jest głosić dowolną tezę, choć osobiście w nią nie wierzy. Skutki takiej postawy są zazwyczaj psychologicznie opłakane dla podmiotu (edukatora), również dla klientów, a w efekcie dla danej dyscypliny lub metody, wokół której rodzą się wtedy wątpliwości. Brak skuteczności nie wynika bowiem z samej dyscypliny, a nawet nie z narzędzi, ile z niespójności edukatora, który używa ich nieumiejętnie, nieadekwatnie lub co gorsza manipulacyjnie.
Główne czynniki psychologiczne
Przeniesienie[4] to nieświadoma reakcja klienta na swego coacha lub mentora (również trenera, tutora, terapeutę, szefa itp.), postrzeganego jako mistrz, guru, nauczyciel życia. Powstaje oczekiwanie, że ów guru spełni dziecięce pragnienia. Najważniejsze z nich to pragnienie miłości – wyrażane jako: szczególny związek, przyjaźń, bycie najlepszym uczniem, bycie kimś specjalnym, wyjątkowym itd. Dlatego w terapiach, lecz również w coachingu (rzadziej w mentoringu, który jest bardziej wynikowy i techniczny), pojawia się tak dużo napięcia, wiele nierealistycznych oczekiwań, a nawet odczuwanie bólu psychicznego i rozgoryczenia. Przeniesienie może dotyczyć również negatywnych przekonań, traumatycznych wzorców, w których dominujący autorytet będzie postrzegany jako wróg, przeciwnik, zagrożenie. Wówczas w reakcji nawet na neutralne lub codzienne zachowania mogą pojawiać się u klienta lęk, agresja i pochodne tych dwóch podstawowych emocji.
Przeniesione mogą być wszelkiego rodzaju pragnienia, uczucia i pojedyncze nawet emocje. W klasycznych modelach terapii zakłada się, że przeniesienie jest koniecznym warunkiem leczenia. Pacjent przenosząc swoje zablokowane i niespełnione pragnienia na sytuację terapii i osobę terapeuty ma szansę, dzięki terapeutycznym technikom i interwencjom, zbadać swoje potrzeby, zrozumieć ich naturę i przy sprzyjających okolicznościach zrealizować lub odreagować je we własnym życiu. Niestety częstokroć zdarza się tak, że terapeuta, coach lub mentor (lub inny edukator) wychowani w tej samej kulturze, w tym samym obszarze nieświadomości zbiorowej[5] podzielają sporą część pragnień, a nawet lęków swego pacjenta.
Gdy edukator nieświadomie reaguje na dziecięce pragnienia klienta inspirowany przez nieświadome tęsknoty i ukryte głębiej archetypy[6], co z jednej strony jest wyrazem empatii, z drugiej zaś może blokować konieczny do profesjonalizmu dystans, dochodzi do zakłócenia w relacji. Im bardziej jest empatyczny, tym silniej reaguje na potrzeby klienta. W efekcie może zareagować przeciwprzeniesieniem, czyli odpowiedzieć własnym ukrytym pragnieniem (np. ojcowskim lub matczynym) na dziecięce pragnienia klienta. Może również pomylić rolę rodzica i partnera, wewnętrzne dziecko wmiesza się w rozmowę pomiędzy profesjonalistą i klientem, a uczucia natury erotycznej (które mogą się pojawić pomiędzy dorosłymi przecież uczestnikami relacji) wzbudzą dodatkowy lęk. W tym chaosie nic nie będzie na swoim miejscu, a każda pochopna interwencja może zacząć szkodzić. Edukator postrzegany przez klienta jako np. idealny rodzic (a jednocześnie atrakcyjny partner dla dorosłego człowieka) nie powinien realizować ani rodzicielskich zadań (odpowiadając na dziecięce pragnienia), ani partnerskich (lub seksualnych), gdyż w obu przypadkach nie taki jest cel edukacji. Ponadto podjęcie roli rodzica (lub jednocześnie partnera) nie tylko narusza etykę zawodową, gdyż jest wprost wykorzystywaniem relacji zależności, lecz również uzależnia (a tym samym uwstecznia) klienta, który zgłosił się z konkretnymi zadaniami, choć nieświadomie może oczekiwać więcej.
Relacja rodzic – dziecko
Zgodnie z wieloma koncepcjami (m.in. podejście psychodynamiczne, analiza transakcyjna, psychologia Gestalt, psychologia archetypalna, behawioralna itd.) rodzice oraz środowisko wychowawcze kształtują większość naszych nawyków – zarówno myślowych, jak i behawioralnych.
Zatem wszelkie społeczne role, które podejmujemy jako dorośli są echem relacji dziecko-dorosły lub (mniej lub bardziej efektywnie podejmowanych) relacji dorosły-dorosły, w których poszukiwanie potencjalnego partnera seksualnego odgrywa znaczącą rolę. Dlatego wszystkie role związane z przewodzeniem, zarządzaniem, autorytetem – uruchamiają postawę rodzica, a jej skutkiem jest uaktywnienie w odbiorcach – postawy dziecka. W sposób naturalny zatem nieświadomym tłem każdej relacji edukacyjnej (lub innej hierarchicznej) jest pierwotna wobec niej relacja dziecko – rodzic.
Wszelkie role równorzędne (znane z dzieciństwa z ról braterskich, siostrzanych i rówieśniczych) mogą prowokować rywalizację, uwodzenie, sprawdzanie, wspieranie, porzucanie, rozstawanie, tworzenie nowych związków – jak w dziecięcej grupie, w której tworzy się dominacja, przyjaźń, współzawodnictwo, fascynacja.
Świadome zarządzanie sytuacją
Stąd też wszelkie terapie, szkolenia rozwojowe, mentoring, tutoring i coaching – kreują wprost ten mechanizm, będąc repliką wzorców dziecięcych. Dlatego zadaniem świadomego edukatora jest zdolność dostrzegania przeniesienia, a także omawianie – ujawnianie tego mechanizmu najpierw ze swoim superwizorem, a następnie z klientem. Zadaniem superwizji jest uczenie jak zarządzać sytuacją przeniesieniową, w jaki sposób omówić i zutylizować zaangażowanie klienta, w jaki sposób wskazać i oddzielić dorosłe zadania po stronie klienta od dziecięcych potrzeb i emocji? Jak radzić sobie z naturalnym wzrostem samozadowolenia u edukatora na skutek wyjątkowej atencji ze strony klienta, której źródła są najprawdopodobniej przeniesieniowe. Jak pracować z klientem wykorzystując jego entuzjazm jednocześnie nie uzależniając go od edukatora i modelu edukacji (np. od coachingu)?
Rezultatem świadomej uwagi oraz omówienia relacji przeniesieniowej powinno być zarządzanie sytuacją. Edukator (w obszarze coachingu, mentoringu i tutoringu) zarządza przeniesieniem, skierowując uwagę klienta na zadania i cele będące przedmiotem profesjonalnej relacji coachingowej (lub innej). Odwołuje się do planu, konkretnych etapów powziętego celu oraz działań, które zmierzają do rezultatu. Wskazuje na czynniki rozpraszające, tematy zastępcze i bezpośrednio na projekcyjne przeniesienie – urealniając klienta, tak co do pełnionych ról, jak i zadań wynikających z procesu coaching lub mentoringu (lub innego).
Klientowi nierzadko łatwiej jest żyć życiem zastępczym, które coaching, tutoring lub mentoring mogą imitować. Niektórzy coachowie, mentorzy (a także terapeuci) również ulegają owemu przewrotnemu mechanizmowi i żyją życiem swoich pacjentów i klientów zamiast swoim. Powstaje niebezpieczna pętla.
Niestety niektórzy nieetyczni lub nieświadomi trenerzy, terapeuci, mentorzy i coachowie wykorzystują mechanizm przeniesienia, żeby swych klientów od siebie uzależniać i na tym zarabiać. Jedni postępują tak z niewiedzy, inni w dobrej wierze (np. matkują klientowi), jeszcze inni – cynicznie. Superwizja na ten element silnie reaguje. Dlatego też superwizowany profesjonalista w pewnym sensie daje gwarancję swemu klientowi, że tego rodzaju patologiczne zjawisko nie wystąpi w jego przypadku. Oczywistym i koniecznym z tej perspektywy jest pytanie ze strony klienta lub firmy zamawiającej coaching (lub inną formę edukacji) skierowane do profesjonalnego edukatora: Kiedy ostatnio byłeś na superwizji? Kto jest twoim superwizorem? Jak często korzystasz z superwizji? Jakie metody profesjonalnej informacji zwrotnej stosujesz w kwestiach dotyczących twojej pracy? Jak dbasz o higienę psychiczną oraz czystość własnych intencji w relacji edukacyjnej?
Przeciwprzeniesienie
Przeciwprzeniesienie to nieświadoma reakcja terapeuty, mentora lub coacha (edukatora) na nieświadome oczekiwania klienta lub pacjenta. Edukator (lider) zaczyna się zachowywać jak ojciec lub matka, lub co gorsza jak potencjalny partner, lub co jeszcze bardziej zakłócające i toksyczne, jak rzeczywisty partner (podejmuje romans, uwodzi klienta, angażuje się w związek, zaprzyjaźnia, oczekuje odwzajemnienia innego niż gratyfikacja wynikająca z kontraktu i satysfakcji z pełnionej funkcji zawodowej).
Jeśli reakcja na przeniesienie jest profesjonalna, czyli edukator wie, jak radzić sobie z dziecięcymi oczekiwaniami klienta, a przede wszystkim, że nie jego rolą jest je spełniać – proces edukacyjny może być bardzo skuteczny. Edukator omawiając przeniesienie najpierw z superwizorem, następnie umożliwiając klientowi doświadczenie korektywne (zmieniające), umożliwia wyciąganie wniosków i realizowanie dawnych potrzeb w prawdziwym życiu, w sposób dorosły. Sens tego rodzaju postawy można wyrazić w następującym zdaniu: Co prawda nie spełnię twoich dziecięcych oczekiwań, gdyż nie to jest moją rolą, nie na tym polega też nasza relacja, lecz mogę dopomóc ci lepiej zrozumieć tego rodzaju potrzeby i zrealizować w realnym życiu. Służą ku temu konkretne narzędzia w obranej metodzie. Rzecz jasna również od dojrzałości edukatora będzie zależała forma przekazania powyższej treści. Z pewnością nie może to być komunikat prosto z mostu w rodzaju: nie jesteś dzieckiem ani ja twoim rodzicem.
W przypadku braku pracy z przeniesieniem i przeciwprzeniesieniem powstaje strefa zagrożenia dla obu stron. Bardzo niebezpieczny związek. Między innymi z powyższych powodów wynika konieczność stałego poddawania się profesjonalnym superwizjom w obranej metodzie.
Przeciwprzeniesienie stanowi nierzadko poważną pułapkę dla edukatora. Oznacza ona, że w swoim uczniu przestał dostrzegać klienta, a zaczął widzieć dziecko, co gorsza, własne dziecko. Tym samym przejął odpowiedzialność rodzica i choć intencje nie są wypowiedziane, potrzeby i uczucia się zmieniły na bardziej intymne i intensywne. Doszły do głosu rodzicielskie potrzeby. Oczywiście klient również odczytuje tę zmianę i zaczyna zachowywać się zgodnie ze swoim skryptem (wzorcem) – dziecka uległego, dobrze przystosowanego lub zbuntowanego[7] (Berne). Zacznie zatem spełniać prawdziwe lub wyimaginowane życzenia edukatora lub buntować się przeciwko nim, raniąc na oślep.
Coach, mentor lub terapeuta (edukator) może również zareagować pragnieniami osoby dorosłej, dostrzegając w swoim kliencie drugiego, dorosłego, potencjalnego partnera gry miłosnej. Klient coachingu, mentoringu, a także pacjent rzadko zgłaszają się na terapię lub formę edukacji, by świadomie szukać w ten sposób partnera seksualnego. Raczej odpowiadają na przeciwprzeniesienie lub prowokują edukatora, jednak nie tyle do miłosnej relacji, ile do gry transakcyjnej, która może co prawda przypominać uwodzenie, lecz jest skryptem, wzorcem, w którym nagrodą jest dopełnienie skryptu, nie zaś romans z mistrzynią lub mistrzem i seksualne uniesienie. Nagrodą może być na przykład kolejne rozczarowanie, odrzucenie, bycie ofiarą, doznanie krzywdy lub poniżenia – jeśli w ten sposób działa wyuczony w dzieciństwie wzorzec.
Korzyści ze straty
Wyuczony, dziecięcy wzorzec przynosi korzyść nawet wówczas, gdy uczestnik lub uczestnicy relacji odnoszą stratę lub doznają cierpienia. Korzyścią może być zarówno odczuwanie krzywdy lub winy, które zwalniają z odpowiedzialności i znakomicie stabilizują sytuację (utrzymują psychiczną strefę komfortu). Nagrodą może być potwierdzenie własnej tożsamości. Może nią być odczuwanie bezradności, która zwalnia z odpowiedzialności; poczucie siły pomimo maski bezradności (znów kogoś uwiodłem); uzyskanie opieki w zamian za cierpienie; wygrana w rywalizacji z silniejszym osobnikiem; wzbudzenie poczucia winy w dominującej osobie oraz setka innych, osobistych motywów, których klient nauczył się w dzieciństwie w czasie gier ze swoimi rodzicami. Niestety również edukator może realizować swój wzorzec i zmierzać podświadomie do jego wypełnienia. Wówczas zamiast coachingu, mentoringu lub terapii odbywa się gra transakcyjna, w której pojawiają się te same fanty, tricki i manipulacje, które obie strony stosowały już wielokrotnie, a których nauczyły się w swoim dzieciństwie.
Obroną dla edukatorów, filtrem chroniącym przed tego typu zjawiskami jest nie tylko superwizja, którą traktuję jako zawodowy obowiązek i wymóg etyczny, lecz również stosowanie wypróbowanych narzędzi i technik oraz zarządzanie procesem.
Struktura i ćwiczenia praktyczne
Prowadzenie coachingu lub mentoringu (dość popularne w Polsce) tylko systemem zadawania pytań niebezpiecznie zbliża coaching do metody wolnych skojarzeń stosowanych w podejściu psychoanalitycznym, te zaś ze swojej natury są nieusystematyzowane i dlatego sprzyjają silnym emocjom przeniesieniowym. Bez długoletniego doświadczenia trudno sobie poradzić z silnymi emocjami klienta, zazwyczaj o negatywnym ładunku, za którymi kryją się niespełnione, sfrustrowane pragnienia.
Coaching i mentoring oparte na zadaniach, ćwiczeniach i procedurach pozwalają klientowi skupić się na zamiarach i efektach, do których dąży, zaś edukatorowi na efektywności prowadzonych ćwiczeń. Obie strony, partnerzy relacji coachingowej lub mentoringowej (lub innej) trzymają się zatem struktury prowadzącej do zwymiarowanego rezultatu, zamiast grzęznąć w projekcjach.
Poczucie skuteczności i sprawczości coachingu oraz mentoringu jako metody wynika między innymi z faktu, że profesjonalny coach, tutor lub mentor cyklicznie korzystają z metody jako klienci – odbywając superwizję. Również superwizor potrzebuje stałej superwizji. W zawodach pomocowych i edukacyjnych mamy stale do czynienia z aktywnymi ludźmi, ich potrzebami, lecz również nierzadko problemami i trudnościami. Edukator jest na pierwszej linii frontu, w czasie walki przeciwieństw, kiedy klient mierzy się z obszarami cienia, trudności, własnych zablokowanych zasobów. Nierzadko projekcyjnie i przeniesieniowo bywa obwiniany, a niemal zawsze jest obciążany emocjami klienta.
Edukator jako klient
Jako praktykujący od wielu lat edukator stale korzystam z superwizji. Właściwie nie wyobrażam sobie, aby pozostawać samemu z doświadczeniami innych ludzi. Tylko ogląd z zewnątrz, oko obserwatora potrafi zwrócić uwagę na przeoczony szczegół, osobiste emocje lub element, którego do tej pory nie brałem pod uwagę. Jednocześnie oko obserwatora, życzliwe lecz chłodne potrafi wskazać edukatorowi osobiste zagrożenia, jego własny cień lub sygnały przeciwprzeniesieniowe.
Profesjonalny coach, tutor, trener biznesowy i mentor, zanim są gotowi pełnić swój zawód, najpierw są klientami – przechodzą własny proces rozwoju. W pewien sposób zostają klientami na zawsze, gdyż każdy etap pracy, każdy okres, a nierzadko każda relacja edukacyjna wymaga odświeżającego spojrzenia kogoś z zewnątrz, superwizora, który udzielając feedbacku, wskazując możliwe scenariusze lub konkretne narzędzia – pomaga odblokować proces, zwiększyć jego dynamikę lub, co ważniejsze, uchronić edukatora i klienta od nieświadomych pułapek. Po ponad 25 latach pracy z ludźmi muszę stwierdzić z całą stanowczością, że jeśli ktoś wykonuje zawód mentora, coacha, tutora, nie mówiąc o terapeucie, a nawet trenerze szkoleniowym i nie korzysta regularnie z superwizji – to jego profesjonalizm, a także higiena psychiczna są zagrożone w najwyższym stopniu. Osobiście nie zatrudniłbym takiej osoby ani nie korzystałbym z jej usług zawodowych jako klient. Stanowi bowiem ryzyko, nierzadko może być jak tykająca bomba, która natrafiwszy na projekcyjne[8], przeniesieniowe zachowania klienta – wybuchnie.
Zasadą zatem powinno być podejście, że gdy edukator pełni rolę coacha lub mentora czasem również bywa klientem. Również w sytuacji, kiedy poznaje i testuje nowe modele i narzędzia, ekologiczna, profesjonalna postawa oznacza, że zanim sam zaproponuje jakieś narzędzia, modyfikacje, coachingowe lub mentoringowe nowinki, najpierw sprawdza je na sobie – jako klient. Udaje się do mistrzyni lub mistrza danej metody, zapisuje się na szkolenie lub warsztat, siada na krześle klienta i poddaje się procesowi edukacyjnemu.
Również w sytuacji osobistego, niezidentyfikowanego przeżycia – jeśli edukatora dręczy przez dłuższy czas jakieś pytanie dotyczące pracy lub konkretnego klienta, jeśli stary wzorzec zachowania lub myślenia, który okazał się toksyczny lub nieskuteczny – powraca, jeśli męcząca emocja wysnuwa się z mgły, jeżeli edukator traci z oczu cele – własne lub klienta, jeśli wreszcie emocjonalny stosunek do klienta staje się zbyt oschły, agresywny lub przeciwnie nazbyt opiekuńczy lub czuły – wtedy konieczne jest zgłoszenie się do superwizora. Jeśli proces edukacji się nie układa, techniki nie odnoszą skutku, pojawiają się silne emocje, blokady – to niemal zawsze jest zaproszeniem do superwizji, czyli coachingu i mentoringu dla coacha lub mentora w sprawie coachingu lub mentoringu.
Podsumowanie
Podkreślmy – superwizja nie jest wyłącznie trybem emergency, jakimś gaszeniem pożarów, nie tylko wówczas należy się udać na superwizję, gdy dzieje się coś nietypowego lub przeżywamy trudności. Relacja superwizyjna powinna być stałym obyczajem, nawykiem profesjonalnym, dbaniem o higienę i bezpieczeństwo jak okresowe sprawdzenie stanu uzębienia lub oleju w samochodzie.
Dlatego korzystanie z superwizji coachingowych to warunek coachingowej i mentoringowej ekologii, warunek konieczny zawodowstwa. Superwizja jako element psychicznej higieny to swoisty firewall, program antywirusowy, który pozwala uprawiać zawody edukacyjno-pomocowe przez wiele lat bez ryzyka wypalenia zawodowego czy też wyrządzania szkody innym.
Kto nie korzysta z superwizji, a wiele szkół coachingu po prostu o to nie dba, zatem ich absolwenci również, ten bardzo ryzykuje. Owszem z pewnością wielu coachów, a nawet terapeutów lub innych zawodowych pomagaczy działa w dobrych intencjach. Intencje to jednak nie wszystko. Niektórzy, bardzo często nieświadomie, pragną przede wszystkim napompować ego, własne mistrzostwo wybłyszczyć, ordery wyczyścić, ale bez koniecznego dystansu, jaki daje superwizja, coach lub mentor może wzbudzić w sobie lub w kliencie psychologiczne i relacyjne demony.
Problemy mogą wyrażać się zarówno w doradzaniu (co jest w coachingu przeciwskuteczne) jak i uzależnianiu (w mentoringu i coachingu pracujemy wykonując zadanie), aż do przeniesienia emocji i przeciwprzeniesienia, po różne oblicza bezradności. O przeniesieniu i przeciwprzeniesieniu większość szkół coachingowych niestety nie uczy albo czyni to pobieżnie lub teoretycznie. Podobne zagrożenie dotyczy różnych samozwańczych coachów i mentorów, którzy działając na wolnym rynku, często nie uświadamiają sobie, że ich metody, webinary, artykuły są w gruncie rzeczy zakamuflowaną autoterapią, w ramach której, lecząc się sami, starają się uleczyć innych. Ich sugestie i rady w gruncie rzeczy skierowane są do nich samych lub mają potwierdzić słuszność ich stylu trenerskiego. W oczach klientów potwierdzają siebie. Tym samym ich własna metoda staje się projekcyjnym przeniesieniem osobistych rad na klientów, doradzaniem samemu sobie, rzutowaniem własnej mapy.
Przed tego rodzaju pułapkami skutecznie broni cykliczna superwizja, zwłaszcza w przypadku mniej doświadczonych edukatorów, lecz również w przypadku zrutynizowanych osób, które mają tendencję do tracenie dystansu wobec siebie samych i własnej metody.
Tymczasem stowarzyszenia i szkoły odwołujące się do dobrych standardów i ekologii dbają o superwizję, zaś odpowiedzialni, dobrze wykształceni edukatorzy po prostu na bieżąco korzystają z tej metody. Wiedzą bowiem, że bez wsparcia superwizyjnego sami dla siebie mogą być zagrożeniem nie mówiąc o klientach, którzy mogą stać się obiektami przeniesionych, osobistych problemów coacha. Metoda superwizyjna w coachingu, tutoringu i mentoringu wykorzystuje te same narzędzia i modele co podstawowy coaching i mentoring. Jest w istocie zastosowaniem coachingu i mentoringu w procesie profesjonalnego rozwoju wobec zawodowych coachów i mentorów (z zachowaniem tych samych reguł i metod).
Powtórzmy – superwizja w coachingu, tutoringu i mentoringu jest zastosowaniem coachingu i mentoringu przez doświadczonego edukatora (coacha lub mentora) w relacji z klientem, którym jest profesjonalny edukator (coach, tutor lub mentor) w sprawie i w związku z prowadzonym przez niego coachingiem, tutoringiem lub mentoringiem (a niekiedy również w kwestii zarządzania ludźmi, prowadzenia szkoleń lub innej formy edukacji dorosłych). W ramach superwizji superwizor może naprzemiennie stosować zarówno coaching, jak i mentoring, gdy jako coach prowadzi proces motywacyjny, w ramach którego klient samodzielnie dochodzi do rozwiązań. Superwizor może również jako mentor przekazywać feedback, konkretne instrukcje lub porady, jeśli proces superwizji lub zgłaszany dylemat przez klienta – edukatora tego wymaga. Tym samym w roli superwizora-mentora korzysta z własnego doświadczenia lub znanych, wypróbowanych i sprawdzonych modeli edukacyjnych lub też odwołuje się do zasad obowiązujących w danej dyscyplinie lub branży (np. zasad gry w koszykówkę, norm kształcenia zawodowego w danej branży, kodeksu handlowego, zakresu obowiązków na danym stanowisku itd.)
Bez superwizji jako stałego doskonalenia, monitorowania etyki, wzmacniania osobistych zasobów, a także rozwiązywania podstawowych problemów psychologicznych występujących w każdym procesie rozwoju osobistego oraz edukacji, niemożliwe wydaje się zachowanie postawy profesjonalnej, a także higieny psychicznej edukatora. Tym samym częścią zawodowej drogi we współczesnych zawodach edukacyjnych jest edukacja własna w oparciu o metody psychologiczne i merytoryczny rozwój kompetencji. Superwizja oddziałuje tak na osobowość edukatora, jak i na jego twarde, związane z uprawianą dyscypliną, kompetencje.
[1] W dalszej części artykułu będę się posługiwał terminem edukator oznaczającym grupę zawodową: coach, mentor, tutor, a także w niektórych przypadkach trener biznesowy, menedżer, lider.
[2] Grzesiuk L. Suszek H., Psychoterapia szkoły i metody. Podręcznik akademicki, Eneteia. Wydawnictwo Psychologii Kultury, Warszawa 2011
[3] W obszarze coachingu takimi instytucjami o charakterze międzynarodowym i ogólnopolskim są m.in. International Coaching Federation, Izba Coachingu, Polskie Stowarzyszenie Coachingu i inne; w obszarze coachingu i mentoringu European Mentoring & Coaching Council
[4] Por. Jung G.C, Psychologia przeniesienia, Wydawnictwo sen, 1993; a także Grzesiuk L. red. nauk., Psychoterapia. Teoria; Eneteia. Wydawnictwo Psychologii i Kultury, Warszawa 2005
[5] Nieświadomość zbiorowa to pojęcie jungowskie (Carl G. Jung) oznaczające ukrytą symbolikę charakterystyczną dla danej zbiorowości przenoszoną poprzez kulturę i transmitowaną do poszczególnych osobowości (podmiotów) ludzkich. Jej głównym nośnikiem są archetypy, które w bardziej zaktualizowanej formie stają się symbolami, stereotypami, nieformalnymi normami, które kształtują nawyki myślowe, potrzeby i zachowania charakterystyczne dla danej zborowości. N.z. jest swego rodzaju praprzyczyną i jednocześnie tłem zarówno dla zjawisk społecznych jak i doświadczeń każdego, jednostkowego życia; por. Dudek W.Z. Podstawy psychologii Junga, Eneteia. Wydawnictwo Psychologii i Kultury, Warszawa 2006, oraz tegoż, Psychologia integralna Junga, Eneteia. Wydawnictwo Psychologii i Kultury, Warszawa 2006
[6] Archetyp to w koncepcji jungowskiej pradawny wzór, zdaniem Junga podzielany powszechny, uniwersalny i transmitowany poprzez kulturę i religię, a także mitologię do indywidualnych ludzi, którzy wdrażają sens archetypu we własne narracje, opowieści o własnym życiu, które stają się swego rodzaju scenariuszami, samospełniającymi się wróżbami, których głównym motywem jest właśnie archetyp. Najbardziej uniwersalne archetypy to pojęcie m.in.: matki, ojca, boga, sprawiedliwości, dobra, zła, choroby, zwycięstwa, oszustwa, miłości itd., patrz jw.
[7] Por., Berne E. W co grają ludzie? Psychologia stosunków międzyludzkich, Wydawnictwo Naukowe PWN, Warszawa 2005 a także Stewart I., Joines V., Analiza transakcyjna dzisiaj, Dom wydawniczy Rebis, Poznań 2016
[8] Jest to przypisywanie innym własnych poglądów, zachowań lub cech, najczęściej negatywnych, nierzadko w oderwaniu od samoświadomej refleksji, że źródłem przypisanych emocji, pragnień, opinii, ocen – jest przypisujący je podmiot, czyli osoba, która rzutuje (projektuje, obwinia, oskarża), jeden z dominujących mechanizmów obronnych osobowości, por. Strelau J., red nauk. Doliński D., Psychologia. Podręcznik akademicki, Gdańskie Wydawnictwo Psychologiczne i Naukowe, Gdańsk 2014
Maciej Bennewicz
______________________
Tekst ukaże się także na blogu autora http://blog.bennewicz.pl/
Artykuł dał mi bardzo wiele do myślenia pod kątem mojego dotychczasowego rozwoju kariery coacha. Co więcej zainspirował mnie do wprowadzenia poważnych zmian w moim dalszym rozwoju zawodowym.
Bardzo za niego dziękuję 🙂